Romet Ogar 200

 

W epoce Umierającego Komunizmu, kiedy rozmowy międzymiastowe z dwugodzinnym wyprzedzeniem zamawiało się u telefonistki, a za orzełka z koroną przypiętego do mundurka harcerskiego dostawało się na ulicy od milicjanta pałą po nerkach, roku pańskiego 1986 –ego po długich namowach i przymilaniach udało mi się namówić rodziców na zakup demona szos w postaci motoroweru wyklepanego w zakładach Romet o bojowej nazwie Ogar 200.

Ten pomarańczowy potwór o mocy 2 KM wyposażony był w dwusuwowy silnik o poj. 49 ccm czeskiej produkcji od Jawki Mustang , trzy biegi i oczywiście odpalany był z kopa (a czasami na zapych).

Pomimo tego że rozwijał prędkość tylko 50 km/h udało mi się na nim w ramach nabywania praktyki wielokrotnie przewrócić w różnych układach łącznie z lotem przez kierownicę z pasażerem w postaci mojego kolegi na plecach.

Po roku prowadzenia testów wytrzymałościowych (siebie i Ogara) oraz pokonaniu nim 3 tys. km (należy pamiętać, że był to okres „kartek na paliwo” i na mopeda władza ludowa przydzielała na miesiąc aż sześć litrów) Ogar zakończył swe życie w starciu z wymuszającym na skrzyżowaniu pierwszeństwo przejazdu fiatem 126p. Innymi słowy został przez niego przejechany i zrolowany w kupę złomu a mi się film urwał po uderzeniu głową w szyny tramwajowe (jeździło się wtedy motorowerami bez kasków).

Byłem wtedy właśnie świeżo upieczonym posiadaczem prawa jazdy kat A i tego dnia wracałem właśnie z wydziału komunikacji z numerem rejestracyjnym do nowiutkiej ślicznej MZ ETZ 150 w kolorze niebieskim stojącej w garażu.

Tak hartowała się stal.

POWRÓT