Co koniecznie zabrać? A czego nie? Minimalizm piękne słowo.

 

Jeżeli nas stać to najlepiej zabierzmy tylko platynową kartę kredytową i co brudne i zbędne wyrzucajmy. Oczywiście, jeżeli jedziemy do krajów o wysokim poziomie cywilizacji konsumpcyjnej, gdzie nie będzie problemu z akceptacją płatności kartą.

 Ale jeżeli nie jesteśmy tacy majętni to zakładając, że jedziemy z namiotem powinniśmy bezwzględnie zabrać ze sobą tak naprawdę niewiele rzeczy.

Co ciekawe, czy jedziemy na przedłużony weekend, czy na miesiąc to ilość rzeczy praktycznie się nie zmienia. Różnica jest tylko w paru sztukach bielizny czy t-shirtów, reszta jest prawie ta sama.

Dlatego w miarę czasu i wzrostu poziomu doświadczenia fajnie jest opracować i dopracowywać sobie pakiet rzeczy niezbędnych -  zabieranych zawsze i wszędzie. Taka lista znakomicie ułatwia życie i za każdym razem nie będziemy musieli zastanawiać się od nowa co zabrać, a czego nie.

 Tyle tytułem dygresji.

 Do rzeczy niezbędnych zaliczamy:

 - kask, kurtkę, spodnie, chustę pod szyję i buty na motocykl,

- lekarstwa i środki opatrunkowe, (łącznie z jakimś antybiotykiem , środkami na biegunkę i mocnym środkiem przeciwbólowym oraz antyaleregenem),

- dokumenty i ubezpieczenie motocykla oraz turystyczną polisę osobistą ważną w danym kraju,

- zaświadczenie z ZUS (jeżeli jedziesz do Państw UE) o ubezpieczeniu zdrowotnym,

- listę polskich ambasad i konsulatów krajów przez jakie pojedziemy,

- dwa komplety kluczyków (czasami jeden może się zgubić i wtedy życie boli…)

- mała maszynkę do gotowania i menażkę oraz metalowy kubek i niezbędnik,

- śpiwór, (najlepiej w wersji mikro – zajmuje mało miejsca)

- namiot ( kupując popatrz ile waży. Najlepiej dwójka o masie do 3 kg i szerokości 55 cm – wtedy wejdzie ci nawet do centralnego kufra. I nie kupujemy namiotu za 50 zeta w hipermarkecie. Kup sobie Marabuta albo inny w mairę markoiwy sprzęt. Chyba że chcesz zepsuć sobie kompletnie wakacje.)

- bezwzględnie krótkie (8-10cm) metalowe śledzie, bądź grube na mały palec mocne gwoździe budowlane do namiotu zamiast fabrycznych szpilek + młotek 300-500 g z obciętą do długości dłoni rączką. Czemu? Spróbujesz rozbić namiot przy użyciu fabrycznych szpilek na kamienistym gruncie to się dowiesz.

- materac samopompujący (zajmuje o połowę mniej miejsca niż karimata i daje większy komfort).

- igły i nici

- latarkę

- okulary przeciwsłoneczne

- ręcznik (kup sobie w sportowym ręcznik turystyczny który zajmie 1/5 miejsca tego, co normalny)

- żelazną rezerwę jedzenia, czyli ze dwie chińskie zupki

- mały płyn do mycia naczyń (możesz tez w nim prać ciuchy)

- klamerki i sznurek (chyba, że masz pasy samozaciągowe, to go zastąpią)

- kosmetyki (pachnidła sobie daruj, nie jedziesz na występy)

- komplet bielizny termoaktywnej

- bluza polarowa

- lekkie buty typu klapki, adidasy czy trampki

- ciuchy przeciwdeszczowe z ochraniaczami na buty i rękawice

- dwa komplety rękawic (jedne cieplejsze)

- mocne długie spodnie ( najlepiej dedykowane do survivalu) oraz jedne krótkie (o ile jedziesz w ciepłe strony),

- kilka t-shirtów i zmian bielizny oraz skarpetek

- mapy i przewodnik

- blokadę na przednie koło i łańcuch na tylne. (możesz tym ostatnim np. przykuć kaski do motocykla)

 I tyle.

Natomiast czego nie zabieramy?

 - wyliczonej ilości rzeczy i bielizny na cały wyjazd. Bo lepiej zabrać mniej i sobie w 5 minut uprać, niż wozić w bagażu śmierdzące ciuchy.

- jedzenia. Ludzie jedzą wszędzie. Wożenie tysiąc, czy tysiące  km cukru , herbaty czy piwa to bzdura. Kupisz sobie na miejscu. Ceny jedzenia są de facto wszędzie na świecie zbliżone, więc gdziekolwiek jesteś coś po drodze w jakimś sklepie upolujesz.

- grubych ważących po 2 kg książek do czytania. Zabierz sobie wydawnictwa kieszonkowe. Nie wóź książek telefonicznych. (tu największy opór i brak kumania wykazują kobiety)

- szklanych butelek,

- butli gazowych nie licząc ew. małych jednorazowych camping gazów,

- pokrowców na motocykle (to mnie zawsze bawi do łez),

- noży bojowych, pałek teleskopowych, czy innego badziewia do obrony. Takie rzeczy prowokują, nie podobają się też lokalnej policji, a jeżeli nie jesteś przeszkolony stanowią zagrożenie bardziej dla Ciebie niż dla potencjalnego napastnika,

- nowiutkiej lustrzanki cyfrowej za pięć koła z trzema obiektywami. Kusi żeby ukraść, a i po facjacie przy okazji można dostać gratis, nie mówiąc już o tym ile miejsca zajmuje i waży. Teraz są już super kompakty o podobnych parametrach, które tak nie kuszą a robią naprawdę super fajne jakościowo zdjęcia i wytrzymują o wiele więcej w kategorii odporności na warunki atmosferyczne czy upadek. Do takiego aparatu możesz kupić mikro-statyw na elastycznie wyginanych nóżkach (za dychę) i jesteś samowystarczalny.

- marudnych kobiet.

 No to w drogę. ;-)

HOME