Planowanie trasy. Przyjemność albo stres na własne życzenie.

 

 

To nie jest wcale łatwe zagadnienie. O ile podróżowanie po kraju nie rodzi konieczności jakiś głębszych przemyśleń to wyjazdy zagraniczne powinny być przemyślane i zaplanowane sporo wcześniej. Oczywiście można jechać na wariata, ale wtedy należy liczyć się z przygodami typu nie wpuszczenie do jakiegoś kraju z powodu braku jakiegoś kwitu, mandatu za złamanie przepisów, o których istnieniu nie wiedzieliśmy, przepłacanie za noclegi itd.

 Kiedy już wiemy dokąd chcemy jechać i co zobaczyć powinniśmy przeczytać o:

- przepisach wizowych i wymaganych dokumentach,

- różnicach w przepisach ruchu drogowego i dopuszczalnych prędkościach,

- lokalnych zwyczajach (żeby nie obrazić np. czyjiś uczuć religijnych),

- opłatach drogowych i cenach paliwa,

Następnie warto przed wyjazdem wyszukać sobie w necie kempingi czy motele na trasie żeby w drodze nie kombinować za mocno i stresować się niepotrzebnie. Na ten temat jest mnóstwo stron w internecie i ze dwie międzynarodowe federacje kempingowe. Przy okazji dowiemy się, jakie mniej więcej są ceny noclegów.

Oczywiście można również nocować pod chmurka, ale warto wcześniej sprawdzić czy prawodawstwo danego kraju na to zezwala, żeby nasza podróż nie zakończyła się przed jakimś sądem lokalnym gdzie w pięć minut dokopią nam karę grzywny albo z tydzień aresztu.

I na koniec – kupujemy aktualne mapy w Polsce, żebyśmy np. w Albanii ich nie szukali, bo uwierzcie – tam ich po prostu nie ma. A kiedy już macie mapy – zaznaczcie sobie całą planowaną trasę flamastrem typu podkreślnik – będzie Wam łatwiej wtedy nawigować w takcie jazdy.

Planowanie etapów podróży.

Zakładając, że dopiero zaczynasz swoją przygodę z podróżowaniem długodystansowym to musisz wiedzieć dwie rzeczy:

- średnia prędkość jaką uzyskasz na drogach Europy (nie licząc odcinków autostradowych) przy etapach rzędu 500 km to ok. 60 km/h. Czyli na 500 km założ sobie spokojnie 9-10 godzin jazdy. Dlaczego? Bo jeżeli będziesz łamać przepisy dot. dozwolonych prędkości to wcześniej czy później wpakujesz się za granicą na radar a dla obcokrajowców nigdzie nie ma litości. Płacisz na miejscu gotówką (zawsze niemałą) albo nie jedziesz dalej. Twój motocykl jest też szerszy i cięższy niż zwykle. Nie przeciśniesz się już tak łatwo przez korki czy centra miast.

- jeżeli w danym dniu będziesz miał do przejechania długie odcinki autostradowe to zaplanuj sobie maksymalnie 800 km. To naprawdę sporo i będziesz mocno zmęczony.

Planując wyprawę załóż sobie, że co trzeci dzień nigdzie nie jedziesz. Odpocznij, obcykaj moto, poleż nad wodą, coś zobacz, napij się piwa. Daleka podróż to nie wyścig, to rytm, który po paru dniach poczujesz. Na początku będziesz się męczyć po 300 km – nie martw się tym, w kolejnych dniach zaczniesz czuć głód jazdy i wtedy wejdziesz w rytm podróży, który będzie cię prowadził do przebiegów o wiele większych.

Podróżowanie motocyklem nie jest też wyścigiem na ilości dziennie przejechanych kilometrów czy osiągniętych przeciętnych prędkości. Jedziesz żeby zobaczyć, przeżyć i cało wrócić. I to ma być przyjemne.

Dlatego planuj na początek etapy przelotowe do kraju - celu Twojej podróży między 500 do maks. 800 km, a na miejscu rób sobie po 300 -350 km z uwzględnieniem dni, które ja nazywam „totalna laba”. Stawaj po drodze na odpoczynek co 100-150 km – daj odetchnąć pasażerowi. On ma mniej wygodnie jak Ty. Jeżeli założysz sobie więcej kilometrów to Twoja podróż zamieni się w pogoń za jej planem kosztem frajdy i poczucia luzu, jakie daje podróżowanie motocyklem. A cóż może być od tego przyjemniejszego?

No i tankuj paliwo kiedy masz go jeszcze na minimum 70 km jazdy. A w krajach bałkańskich, azjatyckich, czy jeżeli zagna cię do Skandynwaii za Koło Polarne wtedy, kiedy masz go jeszcze na minimum 100 km.

A teraz jak jechać, żeby dojechać.

HOME